O tej książce dowiedziałam się całkiem przypadkowo, gdy to w celu zabicia chwili czasu przeglądałam strony jakiegoś tam babskiego magazynu. Moją uwagę zwróciła tajemnicza okładka – i niech mi nikt nie mówi, że okładka nie ma znaczenia, bo dla mnie! – oraz intrygujący tytuł… „Zupa z granatów”. Także opis książki nie pozwalał mi obok niej przejść obojętnie…
„Trzy piękne siostry Aminpour, uciekinierki z ogarniętego islamską rewolucją Iranu, otwierają egzotyczną Babylon Café. Zaczynają kusić mieszkańców miasteczka tradycyjnymi perskimi potrawami i rozmaitymi smakołykami, które roztaczają wspaniałe aromaty kardamonu, cynamonu, szafranu i podawanej do posiłku, parzonej w starym samowarze jaśminowej herbaty.”
Mam nieodparte wrażenie, że z książkami kulinarnymi to bardzo różnie bywa. Od raz nasuwa mi się na myśl… „Czekolada” Joanne Harris oraz „Smażone zielone pomidory” Fannie Flagg. Jednak te kiszki nie specjalnie mnie powaliły, a jako miłośniczka sztuki kulinarnej cały czas poszukuję czegoś hmmm wyjątkowo eterycznego… i chyba właśnie znalazłam!
Zupa z granatów jest niezwykle urokliwą, apetyczna, eteryczną i smakowitą historią losów trzech sióstr, z których szczególnie jedna ma niezwykły dar żonglowania przyprawami. Poza losami głównych bohaterek poznajemy mieszkańców małego irlandzkiego miasteczka wraz z ich przyziemnymi perypetiami życiowymi. A cała historia wzmocniona jest o orientalne przepisy kuchni irańskiej, co dla mnie jest kolejną wartością dodatnia tej książki.
Jak na debiutancki popis młodej pisarki, jestem pełna uznania ze umiejętność wywołania „ciepła na serduszku czytającego” oraz niesamowitych doznań smakowych nie wstając nawet z kanapy.
Jeżeli miałabym się czegoś przyczepić… to może trochę zbytniego idealizowania głównych bohaterek oraz mocy przypraw. Niemniej jednak zdecydowanie polecam przeczytanie tej książki wszystkim tym, którzy szukają odrobiny smacznego oderwania się od rzeczywistości.
Ocena: 5+/6
----------------------------------
Cytaty:
"No tak: w powietrzu niewątpliwie unosił się obrzydliwy smród obcości" - o siostrach nowo przybyłych do miastach
"Od pierwszych chwil obecności na świecie czarowała ona [Lejla] wszystkich, którzy stanęli na jej drodze. Emanująca z niej aura nadziei pozwalała takim mężczyznom jak Benny Corcoran przeżywać na nowo ambicje beztroskiej młodości i marzenia piastowane za zamkniętymi drzwiami, gdzie jako nastolatkowie masturbowali się pod przepocona kołdrą - owe chwile czystej, samolubnej rozkoszy, zanim na chłopca zrzucono brzemię męskości w postaci niewdzięcznej pracy i zrzędliwej żony"
"Wystarczyło przejść w dowolne popołudnie obok salonu fryzjerskiego Athey, aby przekonać się, że jest to wylęgarnia estrogenu, przesycona mieszanka plotek i oparów acetonu z emalii do paznokci oraz lakieru do włosów"
"Ciasnota umysłowa tych kobiet, jakkolwiek irytująca, była niczym w porównaniu z jawną nienawiścią, jakiej w tej chwili doświadczała Bahar"
wtorek, 5 października 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jestem ciekawa opinii "Poczekajki" widzę ,że czeka w kolejce :)
OdpowiedzUsuńWitam:) Na wstępie zapraszam na mój nowy, lepszy blogowy model;): http://mooly-kartekszelest.blogspot.com/.
OdpowiedzUsuńJeśli o "Zupę z granatów" idzie też zamierzam niedługo przeczytać. Wogóle wszystkie książki z serii z miotłą bardzo mnie ciekawią, ale do niewielu mam dostęp. Polecam "Jestem tu od wieków" - bardzo mi się podobała.
Twoja pozytywna opinia o książce utwierdziła mnie w przekonaniu, że nie stracę nad tą książką czasu. Pozdrawiam:)
Brzmi zachęcająco ;)
OdpowiedzUsuńsabinka.t1 czytałam różne opinie na temat tej książki, i chyba najlepiej samemu się przekonać :))
OdpowiedzUsuńMooly! juz sprawdzam Twoje nowe tereny :))
Isabelle... jak lubisz takie klimaty, to książkę polecam :)
Mooly, a co z naszym wyzwaniem??? :))
OdpowiedzUsuńa właśnie... tez jestem ciekawa Twojej opinii na temat "Poczekajki" ;)
OdpowiedzUsuńoj cos mi sie zdaje, ze zmobilizujecie mnie do jej (Poczekajki) szybszego przeczytania :)))
OdpowiedzUsuńW kwesti naszego wyzwania postuluję o jego przedłużenie:) Przeczytałam "Drogę" i "Tłumacza chorób"(tego nie zrecenzowałam, to było w okresie moich porannych mdłości;)). Może więc przedłużyłybyśmy je do końca roku, hmm? Książki nagrodzone Pulitzerem bardzo mnie interesują, w McCarthym zakochałam się poprostu i chciałabym poznać jeszcze kilka.
OdpowiedzUsuńProszę o pozytywne rozpatrzenie mojej sugestii he he;)Pozdrawiam
hehehe no to biorąc pod uwagę również moje podanie o przedłużenie o kilka miesięcy... uważam, że spokojnie możemy dać sobie czas hmm do wiosny???? :)
OdpowiedzUsuńco Ty na to???
PS. mam nadzieje, ze dobrze się czujesz i o mdłościach juz daaaaaaawno zapominałaś :)
Okładka rzeczywiscie jest piekna, jednak mnie "Zupa" bardzo rozczarowała swoją przewidywalnością i taką... powierzchownością opowieści.
OdpowiedzUsuńALe opisy p[otraw były rewelacyjne :)
POzdrawiam!
Witaj, może chodzi oto, że ja się nie spodziewałam czegoś zaskakującego i nieprzewidywalnego, tylko raczej prostej historii małego miasteczka. WIęc to chyba kwestia nastawienia i oczekiwań :) raz na czas lubię przeczytać takie właśnie proste historie :)
OdpowiedzUsuńJuż od dłuższego czasu mam ochotę na tą książkę i jej drugą część:) Na pewno sięgnę niedługo, uwielbiam zapach jedzenia w książkach!!!
OdpowiedzUsuńWitaj Paula :) w takim razie mam nadzieję, że Ci sie spodoba :) mnie bardzo urzekła ta książka
OdpowiedzUsuńJeszcze się z nią nie zetknęłam, ale na chwilę obecną wyrzucili mnie na prowincję a tu nie ma Empiku:) Rany jak ja tęsknię za zapachem książek, co prawda biegam do biblioteki, ale mam chcicę na jakąś nowość:)
OdpowiedzUsuńHej Nikki :) w takim razie, dobrze, że sa księgarnie internetowe ;)) ja to szczerze mówiąc nie pamiętam juz kiedy ostatnio kupiłam książkę w prawdziwej księgarni :)
OdpowiedzUsuńa książkę... polecam :) no jak się lubi tego typu opowiadania :)
Może kiedyś sięgnę :)
OdpowiedzUsuńI zapraszam do mnie:)