Jak tylko usłyszałam o tej książce, od razu pobiegłam ją kupić i oczywiście od razu przystąpiłam do jej czytania!
Czytając „Kobietą być i nie zwariować” czytelnik staje się obserwatorem sesji terapeutycznej, w której biorą udział kobiety w różny wieku, z różną pozycją i różnymi problemami. Czytając uważnie i samokrytycznie można zauważyć, że problemy bohaterek w dużym stopniu dotycząc nas samych.
Książka ta nie jest ani poradnikiem, ani papierową formą terapii. Pokazuje nam natomiast, jak taka wizyta u specjalisty mogłaby wyglądać, jakie mogą być jej skutki. Pokazuje nam także, z jakimi problemami stykają się inne kobiety i co najważniejsze pokazuje nam, że my kobiety uwielbiamy się babrać w stereotypach, narzuconych tradycjach, które powodują że jesteśmy nieszczęśliwe oraz, że notorycznie uwielbiamy traktować siebie jak męczennice.
Pierwsza część książki ogromnie mi się podobała, jednak druga część bardzo mnie zmęczyła i nawet zezłościła. Sądzę, iż wynikało to z tego, że jest to rodzaj literatury, który pod żadnym pozorem nie powinno się czytać jednym ciągiem. Ta książkę powinno się dawkować! A po każdej przeczytanej części, zatrzymać się, zastanowić się nad tym co się właśnie przeczytało, przemyśleć, jak to się ma do naszego życie i ewentualnie może spróbować coś w swoim życiu zmienić.
Zdecydowanie polecam tą książkę każdej kobiecie, niezależnie od wieku, statutu społecznego czy ilości problemów (lub nawet ich braku).
Ocena: 4,5 / 6
poniedziałek, 6 września 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Widząc datę na Twoim blogu rzuciłam się do kalendarza z obawą, że zgubiłam dwa dni;)))
OdpowiedzUsuńOj, przepraszam, ale coś rzeczywiście namieszałam z tymi datami i nie bardzo wiem, jak to cofnąć!!!!
OdpowiedzUsuńdla potwierdzenie dzisiaj jest zdecydowanie od rana do wieczora 6 września :)
ooo chyba sie udało :)
OdpowiedzUsuńCzasami lubię sięgnąć po tego typu książkę :)
OdpowiedzUsuńWitaj Tucha :)
OdpowiedzUsuńczasami sa fajne :) byle nie za często ;))
powielona sesja psychoterapeutyczna..zgadzam sie ,ze pierwsza czesc udana.......a potem nuda,ciekawe jedynie komentarze P.Miller.Nic poza tym..godnego uwagi...poza reklama osoby Pawluczuk..............sic!jakaz to dziennikarka........i rezyserka>?????????Kilka kierunkow studiow???.........a gdzie sa szczere wyznania...?....skoro namawiane jestesmy do bycia soba i szczerym wobec siebie....Byc moze jest to jedyna terapia dla Pani Pawluczuk...Doceniam poswiecenie P.Miller,psychoterapeutki....
OdpowiedzUsuń