Książka ta zwróciła moją uwagę na wiele kwestii, które kiedyś były ogromnym problemem, a dzisiaj bierze się je za pewnik. Jedną taką kwestią jest rola kobiety w społeczeństwie. Dzisiaj rzadko, kiedy pamiętamy, że jeszcze niespełna 30-40 lat temu kobiety nie miały wstępu do szkół medycznych, że dla czarnoskórych mieszkańców Ameryki były oddzielne szpitale, oddzielne sklepy, oddzielne… slumsy, jednak to, co zdaje mi się jest niestety nadal niezmienne to podejście do zawodu lekarza, oraz zasad hierarchicznych w pewnych kręgach. Zresztą, jak sięgam pamięcią do innych pozycji Segala, dochodzę do wniosku, że ta właśnie tematyka niezwykle często przewija się w jego książkach.
Poza Laurą i Barneyem poznajemy także ich przyjaciół ze szkoły, a co za tym idzie, ich dylematy moralne związane z przysięgą Hipokratesa, trudy życia codziennego i ogrom wyrzeczeń, na które trzeba się zdobyć, żeby móc pełnić swój wymarzony zawód.
Książkę tą mogę określić mianem REWELACYJNEJ! Po prostu uwielbiam Segala! Na niespełna 800 stronach zapewnił mi niesamowite przeczycie! Czytając ta książkę, śmiałam się, płakałam i trzy razy przegapiłam przystanek :) Strasznie ubolewam, iż Doktorzy są ostatnią „grubą” książką Segala, która pozostała mi do przeczytania…

Ocena: 6/6
--------------
Cytaty:
„Wiesz teraz przynajmniej, na czym polega ten świat. Pies pożera pas. A naukowcy wbijają sobie nawzajem noże w plecy”