Ogólnie mogę powiedzieć, że książka mi się podobała i z miłą chęcią ją przeczytałam. Podobnie, jak to było w pierwszej części, Seghers bardzo umiejętnie trzymał nas w niepewności do samego końca nim ujawnił kim był prawdziwy morderca.
Jeżeli miałabym się do czegoś przyczepić, to uważam, że trochę przesadzone było podejście do nowo przybyłego członka zespołu. Moim zdaniem, suma summarum, okazał się być całkiem w porządku, ale jest to chyba jedyna postać, którą Seghers strasznie okroił, przez co o wiele trudniej było mi ja ocenić. Ponadto brakowało mi tak zwanego "czynnika wciągnięcia". Nie miałam najmniejszych problemów z odłożeniem Panny młodej nawet na kilka tygodni i powrót do niej. I dlatego tez odbieram jej trochę w punktacji.
Nie mniej jednak, nadal podtrzymuje swoją opinie, że jest to fajny, lekki kryminał pisany starymi zasadami :)

Moja ocena: 4+/6